Defibrylatory
Defibrylatory to urządzenia medyczne, które pozwalają na podtrzymanie życia. Działają na mięsień sercowy za pomocą prądu stałego podanego w odpowiednich dawkach mocy (mierzonych w dżulach). Można wyróżnić dwa rodzaje defibrylatorów ze względu na kształt energii przez nie dostarczane: defibrylatory jednofazowe i dwufazowe. Sprzęt ten może się również okazać bardzo pomocny w życiu codziennym. Na własnej skórze przekonał się o tym niemiecki piłkarz Daniel Engelbrecht. Jego nieszczęśliwa przygoda zaczęła się w momencie, gdy w lipcu 2013 roku upadł podczas meczu. Engelbrecht jest pełnym pasji i zaangażowania napastnikiem trzecioligowego zespołu Stuttgarter Kickers.
Do wypadku doszło podczas meczu z Rot- Weiss Erfurt. Diagnoza była bardzo niespodziewana- zapalenie mięśnia sercowego oraz przewlekłe zaburzenie rytmu serca. Gdyby nie ekspresowa reanimacja dzisiaj by nie żył. Mimo, że ratownicy medyczni zareagowali błyskawicznie, co uratowało temu młodemu człowiekowi życie, był to dopiero początek walki z jaką musiał się zmierzyć. O okresie, podczas którego przeszedł wiele operacji, zabiegów, brał tyle leków, że miewał halucynacje mówi: „To najgorszy rok w moim życiu”. Nie ma co się dziwić. Ten 24-letni piłkarz niczego nie mógł się spodziewać. Prowadził szczęśliwe życie realizując się w sporcie. Jak mówi, sport to jego hobby i sposób na życie, a także utrzymywanie się. Defibrylator wszczepiony w serce pomógł mu ostatecznie stanąć na nogi oraz ponownie na boisku. Lekarze twierdzili, że gdyby nie nadzieja na powrót do gry, jego rehabilitacja mogła by trwać o wiele dłużej. W listopadzie Daniel wrócił do treningów. Według zaleceń lekarzy nie mógł się zbyt męczyć, dlatego metodą małych kroczków zaczynał od krótkich ćwiczeń, by z biegiem czasem wrócić do normalnego trybu treningów. Swój ponowny debiut zaliczył podczas meczu pucharowego z FV Ravensburg.
Choć przegrali to spotkanie, mało kto z drużyny Stuttgarter Kickers się tym przejmował. Wszyscy pozostali zawodnicy byli dumni ze swojego kolegi, a on sam gdy schodził z boiska miał łzy w oczach. Jak później mówił w wywiadach, nie sądził, że kiedykolwiek jeszcze będzie mógł rozegrać mecz, a tym bardziej nie ze swoją ukochaną drużyną. Było to uczucie nie do opisania, jednego dnia walczył ze śmiercią i praktycznie pożegnał się ze swoją karierą, a następnego ubrany w barwy klubu z dumą go reprezentował. I choć dla trenera, Hoersta Steffena, piłka nożna jest jednym z najważniejszych elementów życia, stwierdził, że przypadek jego podopiecznego jest przykładem na to, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż futbol. Obecnie Daniel mówi otwarcie, że nie ma jeszcze sił by grać na boisku przez pełne 90 minut, ale wierzy w to, że dzięki wytrwałej pracy i samozaparciu niebawem mu się to uda. Aktualnie najtrudniejsze jest dla niego ponowne zaufanie swojemu ciału. O defibrylatorze, który jest wszczepiony w jego serce, nie mówi z rozżaleniem czy złością. Dla niego defibrylatory to genialne urządzenia, które pomagają wielu osobom przeżyć.